Prolog.
Czy kiedykolwiek czułeś... Uhm... Czy kiedykolwiek czułeś, wiedziałeś, że za niedługo Twoja rodzina, najbliższe Ci osoby, mogą stracić wszystko ?
Nie ... ? O to nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę !
-
Okradli... Okradli ! - powtarzał tata. Łzy spływały mu po policzkach.
Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. - Dwadzieścia siedem
tysięcy... - mruczał pod nosem. Obydwoje, razem z mamą psychicznie na
tym ucierpieli.
Sprawa się wyjaśniła. Wszystko odzyskaliśmy, ale
nawet nie wiecie na jakim załamaniu psychicznym byli moi rodzice, ja i
mój brat... Patrzeć na to, jak załamuje się Twoja najbliższa rodzina...
Coś strasznego, nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi.
Jakieś dziesięć miesięcy potem... Teraz nawet trudno mi to wspominać,
ale muszę być twarda. Moja terapeutka poradziła, bym często to
opisywała. W najdrobniejszych szczegółach... Czasem może dobarwiała.
Miało mi to pomóc. I może nawet pomogło ?
Uhm, wracają do tematu.
Jakieś dziesięć miesięcy potem, najbliższa osoba mojemu sercu. Ta, która
trzymała mnie dziewięć miesięcy pod swoim serduchem... Odeszła.
Pamiętam dokładnie ten dzień, ale nie chcę go przywoływać do moich
wspomnień. Niech sobie to wspomnienie siedzi gdzieś w zakamarkach mojej
podświadomości. Tak będzie lepiej. Tak. O wiele lepiej.
Po Jej
odejściu legło w gruzach (przynajmniej mi się wtedy tak wydawało) moje
życie. A nie tylko moje, bo i mojego taty i brata. Ale daliśmy radę.
Sądziłam,
że gdy się wyniesiemy się z Birmingham zapomnę, o tym wszystkim. Nigdy
nie chciałam być świadkiem czegoś takiego. Na pewno nie po śmierci Mamy.
To wszystko wracało do mnie niczym bumerang. Ale musiałam z tym sobie
poradzić. Nawet wtedy, gdy myślałam, że zaraz pożegnam się z życiem...
Skomplikowane, nieprawdaż ? Wiem... A ja w tym kłębku zdarzeń musiałam żyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz